Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Więcej szczegółów znajdziesz w naszej Polityce prywatności.
“Bardzo sympatycznie prowadzi pan ten program” - powiedziała słuchaczka, która zadzwoniła, żeby wziąć udział w dyskusji na antenie. Codziennie rano słucham sobie radia przy śniadaniu i kiedy usłyszałam ten komentarz pomyślałam: “no dobra, chyba jestem gotowa do napisania tekstu o informacji zwrotnej”.
Prowadzący audycję nie prosił o tę ocenę, nie pytał “mili słuchacze, jak wam się podoba sposób w jaki prowadzę poranne spotkania w naszym radiu?” Nie szkodzi, pani i tak chciała zrobić mu przyjemność (chyba, tak mniemam) i go pochwalić. Ocenić sposób, w jaki redaktor organizuje swoją pracę. “Sympatycznie” - ciekawe, na jakiej skali i jak wysoko plasuje się ta ocena… I ciekawe, ile takich skal człowiek człowiekowi… “Dobrze to zrobiłaś”, “ładnie narysowałeś”, “jesteś szybka”, “nie starałeś się”, “umiesz na piątkę”, “jesteś staranna”, “na 50 procent”… Pewnie każdy z Was znalazłby takich przykładów więcej, co człowiek to przecież różne doświadczenia.
Jeśli na spotkaniach informacyjnych, w rozmowach z rodzicami naszych uczniów czy na naszych mediach społecznościowych mówimy, że w sparkowym 1-3 nie ma oceniania, to dokładnie to mamy na myśli. Nie - ma - oceniania.
Nie mamy żadnej skali, nie stworzyliśmy linii z zaznaczoną punktacją. Chodzenie po linii wydaje się trudne, trzeba bardzo skupiać się na tym, żeby noga się nie omsknęła. Podczas chodzenia po niej lina staje się najważniejsza, trzeba się jej mocno trzymać. Z czasem człowiek przywyka…
Porzućmy jednak piękne metafory i zejdźmy z tej liny na ziemię. Kiedy stopy mogą się oprzeć o twarde podłoże lina przestaje być ważna, można spokojnie podnieść wzrok rozejrzeć się dookoła.
Nie ma więc u nas skali, której punkty mówiłyby dzieciom, na ile oceniono ich działania. Bo to właśnie moim zdaniem mówi skala - nie, ile się nauczyłaś, nie na ile usprawniłeś swoje działanie, a już na pewno nie mówi, jak rozwijają się twoje kompetencje. Skala głównie informuje o tym, w którym miejscu inna osoba ustawiła wynik twojego działania. Im bliżej prawego końca skali (załóżmy, że jest ona pozioma), tym lepiej w oczach świata i pewnie twoich własnych. Każde wahanie w przeciwnym kierunku wywołuje troskę, złość, strach, zdezorientowanie (niepotrzebne skreślić) i często oczekiwanie, że zostanie podjęty wysiłek, żeby na tej linie choć trochę poruszyć się w pożądanym kierunku. Wielu ludzi wierzy we wskazania skali, a właściwie osobie, która włada punktami na skali.
My w 1-3 nie jesteśmy władcami skali - mówi się trudno. Nie na władzy opierają się nasze kontakty z uczniami i nie o niej ma być ten tekst. Chciałam napisać o informacji zwrotnej.
No dobrze, to czym różni się “nasza” informacja zwrotna od oceny? Czy nie jest to tylko inne nazwanie oceny? Czy nie jest to w gruncie rzeczy ocena, tylko opisowa?
Nie, informacja zwrotna, z jaką spotykają się nasi uczniowie, nie jest innym nazwaniem oceny. Osoba, która otrzymuje jakąś ocenę (w jakiejkolwiek formie) otrzymuje odpowiedź na pytanie (oczywiście nie zadane głośno i często nawet nieuświadomione) o to, jak wypadła na tle oczekiwań. To oceniający określa, który punkt na skali został osiągnięty przez ocenianego.
Z kolei informacja zwrotna jest jakby odpowiedzią na pytanie (tym razem zadane głośno i skierowane do konkretnej osoby) o wrażenie, jakie zrobiła wykonana praca na drugiej osobie, co myśli o tym, co widzi i ewentualnie jak sama by do tematu podeszła.
Redaktor porannej audycji usłyszał “sympatycznie pan prowadzi swój program” (ocena), a mógł usłyszeć “dobrze mi się pana słucha”, “lubię włączać radio i słuchać pana audycji” (informacja zwrotna w wersji minimum).
To tak skrótowo. Opowiem jak to wygląda w praktyce. W Jeden - Trzy dzieci każdego dnia stają w obliczu różnych zadań, wyzwań czy celów. Oczywiście ich natężenie czy różnorodność są zmienne - uczniowie raz pracują nad zadaniem przez kilka zajęć z rzędu, innym razem osiągają swój cel w ciągu jednego dnia. Raz pracują indywidualnie, innym razem w zespołach. Czasami zadanie jest bardziej, a czasami mniej szczegółowo określone, co powoduje, że zmienia się zakres wyboru sposobu, w jaki uczniowie mogą je rozpracowywać. Słowem - dzieci każdego dnia czegoś się uczą i napisać o tym w kilku zdaniach nie sposób. Musicie wierzyć mi na słowo 🙂.
Informacja zwrotna w tym wszystkim przybiera u nas dwojaką formę. Pierwsza jest nieśmiała, cicha raczej, nie potrzebuje publiki i oklasków, druga z kolei chce być słyszana, odważnie wybrzmiewa w sali i nie ma w sobie tyle nieśmiałości, co jej siostra.
Ta pierwsza odbywa się w trakcie pracy dzieci, kiedy potrzebują wsparcia i o nie proszą. Wtedy nauczycielka bądź inne dziecko z grupy (bo “wspieraczem” nie musi być wcale osoba dorosła) siłą rzeczy przygląda się dotychczasowej pracy dziecka i wspólnie z nim omawia sposób, w jaki można pójść w pracy dalej, albo że może warto jeszcze raz zweryfikować to, co już zostało zrobione. Dziecko nawet nie wie, że dostaje właśnie informację zwrotną, słyszy i przyjmuje słowa, o które prosił i które dotyczą jego pracy. Bierze w tym aktywny udział, może odnieść się do propozycji innej osoby, może je przyjąć, a może się nimi zainspirować lub całkowicie je odrzucić. To jest właśnie ta cicha informacja zwrotna, nierzadko trudna do uchwycenia.
Jej siostra, ta śmielsza i bardziej widoczna, dotyczy sytuacji, w której po skończeniu swojej pracy dziecko prezentuje ją przed innymi. Po takiej prezentacji, jeśli chce, może usłyszeć informację zwrotną. Tak, dziecko decyduje, czy chce usłyszeć, co inni myślą o jego dziele, jak im się słuchało prezentacji, jakie zostawiła na innych wrażenie. I wtedy osoba (dorosły lub rówieśnik) wybrana przez twórcę mówi na forum, co myśli o tym, co widziała. Niech sięgnę pamięcią… No na przykład że “podoba mi się szczegółowość postaci, które stworzyłaś, zaskoczyło mnie, że można ręcznie zrobić rysunki, które wyglądają jak wydrukowane”. Albo “bardzo dobrze mi się ciebie słuchało, podobało mi się, jak opowiadałeś o każdym slajdzie; szkoda tylko, że było tak krótko, chciałabym więcej”. Czasami oczywiście jest to po prostu “podobało mi się, było fajnie”, choć uczymy się razem z dziećmi, żeby nie używać słów oceniających, żeby mówić o swoich wrażeniach i swoim odbiorze danej prezentacji.
Czy zdarzyło się kiedykolwiek, że dziecko powiedziało w swojej informacji coś, co zraniło osobę prezentującą, wyśmiało prezentację czy obraziło dziecko stojące przed grupą? Nie wiem, być może, wykluczyć nie mogę. Mogę natomiast zaświadczyć, że osobiście nigdy nie byłam świadkiem czegoś takiego. Wiem, może się wydawać, że pozwolenie dziecku na “ocenienie” pracy innego dziecka stwarza niebywałą okazję, by komuś przy wszystkich dokuczyć. Tylko, że tak się nie dzieje. Dawanie komuś informacji zwrotnej jest umiejętnością, którą trzeba bliżej poznać, i którą trzeba ćwiczyć. Trochę więc obgadujemy tę panią w naszych grupach, skupiając się raczej na tej drugiej, głośniejszej. Określamy, czym jest informacja, czemu służy, po co w ogóle chce się ją usłyszeć i o czym warto pamiętać, kiedy się komuś jej udziela. I ćwiczymy, ćwiczymy cały czas. W sytuacjach “na sucho” i w życiu, “na żywo”, kiedy ktoś nas o nią poprosi. Informacja zwrotna nie jest celem działania dzieci, nikt nie pracuje tutaj po to, żeby “zaliczyć” informację od kogoś. Informacja zwrotna jest używana przez nas i dzieci przez cały czas, “na okrągło” - jest po prostu elementem procesu uczenia się.
Tak więc to nie plotki - nie mamy żadnej skali, nie oceniamy dzieci. Skala według mnie jest za ciasna i zbyt sztywna, żeby pomieścić możliwe efekty działania dzieci. Jest ich chyba z milion, każde ma pewnie kilkadziesiąt wariantów, jedne idą w prawo, inne w lewo, niektóre są w poziomie, inne znowu w pionie. Są też takie, których kierunek naprawdę trudno określić. Dlatego nie mamy skali - ot, z szacunku do dzieci i tego, jak przebiega ich proces uczenia się.
Kłaniam się nisko,
RR