Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Więcej szczegółów znajdziesz w naszej Polityce prywatności.
Jak myślicie, czy mam obawy, że dzieci z mojej grupy nie będą umiały napisać notatki? Że nie będą potrafiły skorzystać z tego narzędzia? Że nie będą potrafiły ocenić, czy potrzebują sobie coś zanotować czy nie? Że kiedy usłyszą słowo “notatka”, zapytają, co to jest?
Jestem nauczycielką, tak? Nauczycielka powinna uczyć, prawda? Na dodatek powinna uczyć tego, czego uczyć powinna, zgadza się? No dobrze, to zaglądam do zapisów w podstawie programowej, żeby upewnić się, czego powinnam nauczyć. Ha! Mam. Otóż okazuje się, że uczeń kończący etap edukacji wczesnoszkolnej “pisze notatkę”. Nie może więc być, żeby uczniowie, którzy “pod moimi skrzydłami” zakończą pierwszy etap edukacji nie potrafili pisać notatki, prawda?
Bardzo się cieszę, że coś mamy uzgodnione. Notatka. Mhm.. jak się do tego zabrać…? To może najpierw upewnię się, czy dobrze pamiętam, czym notatka jest. Bo jedno to “wiedzieć”, czyli sądzić coś na temat doświadczenia (przecież nie jedną notatkę się w życiu pisało), a co innego “wiedzieć”, czyli znać definicję naukowo (i pewnie dawno) ustaloną. Wyobraźcie sobie, że nadal mam w domu podarowany mi chyba przez dziadka (ale tego nie jestem na 100% pewna) tom Słownika Wyrazów Obcych wydanego przez PWN w 1991 roku! I tam napisane jest, że notatka (łac. notatus = zanotowany, zapisany) to m.in. krótki tekst, uwaga, spostrzeżenie zapisane w celu zapamiętania, zapisek; zapisana, zanotowana, zwykle w skrócie treść czegoś (np. wykładu).
Treść czegoś, na przykład wykładu… Wykładu to raczej nie będę dzieciom robiła, ale może jakiś krótki film (dydaktyczny oczywiście:)), tekst albo - nie przymierzając - wiersz? No dobrze, to akurat nie będzie trudne, jest mnóstwo źródeł, z których mogę skorzystać. Trudniejszą sprawą jest kwestia nauki pisania notatki. No bo jak mam to zrobić? Kazać im ją zrobić? Pokazać przykłady notatek wzorcowych? Graficznych, z rysunkami, różnymi czcionkami, kolorowych, w dymki i ramki osadzonych? Jasne, takie notatki są piękne, sama marzę o tym, żeby umieć takie robić i pokazywać innym, że takie ładne mi wyszły.
Tylko że w notatce chyba nie o to chodzi, prawda? Notatkę się robi taką, żeby samemu zapamiętać najważniejsze rzeczy z danego źródła. Człowiek automatycznie sięga po kartkę, coś do pisania i albo rysuje, albo wypisuje w punktach, notuje słowa klucze albo pisze całymi zdaniami, kolorowo lub nie - nieważne. Ważne, żeby - kiedy już do swojej notki sięgnie - pomogła mu ona przypomnieć sobie to, co autor notatki chciał zapamiętać. Czyli jeśli polecę dzieciom napisać notatkę z obejrzanego filmu (tak, tak - dydaktycznego), to zrobią to, bo będą musieli, a nie dlatego, że poczują sens zanotowania sobie czegoś. To raz. Dwa - a co jeśli dziecko powie mi, że nie musi notować, bo zawsze wszystko zapamiętuje “w głowie”? Może tak być? Może. Czy każdy potrzebuje notować? No nie każdy. I co mam wtedy zrobić? Kazać? Znowu kazać? Wmówić dziecku, że na pewno nie zapamiętuje tak dużo, jak mogłoby zapamiętać, gdyby sobie zanotowało? Poinformować, że “notatka najlepszym sposobem na zapamiętanie jest”? Że “uczeń pisze notatkę” i już?
Dygresja. Tak, wiem, że tak właśnie działa szkoła. Ma być zrobione, trzeba się nauczyć, nauczyciel musi z uczniem przerobić. Tylko, że nie do końca tak działamy w sparkowym 1-3. Tak - podstawa programowa jest ważna. Tak - te trzy lata są po to, żeby każdy mógł zacząć ćwiczyć umiejętności i rozwijać kompetencje, które przydadzą się na dalszych etapach edukacji. I tak - również w Sparku dziecko ma okazję, żeby ćwiczyć pisanie notatek. Jest tylko jedna mała wielka różnica między “szkołą” (rozumianą jako instytucja ukształtowana na wzór pruski) a Sparkiem. Tą różnicą jest “poczucie sensu”, “potrzeba”, “możliwość korzystania” itp. Wyjaśnię bliżej, o co mi chodzi jak już wyjdę z tej dygresji i przejdę do dalszej części tekstu o tym, jak z tym notowaniem w mojej grupie było. Wychodzę zatem…
Nie chciałam i nie chcę, żeby notowanie kojarzyło się dzieciom z zadaniem do wykonania. To moim zdaniem mija się z celem. Notuje się dlatego, że pomaga to w późniejszym opracowywaniu tematu czy zadania, notowanie ma swoją funkcję i nie jest celem samym w sobie. Jest narzędziem. Nie kazałam więc, nie każę i kazać nie mam zamiaru, żeby uczniowie pisali notatkę. Natomiast za każdym razem, kiedy wydaje mi się, że to dobra okazja, mówię dzieciom z mojej grupy, że jeśli chcą, to mogą wziąć kartki i zanotować sobie rzeczy, które wydadzą im się ważne. O dziwo, nie pytają, jak się to robi. Czasami pytają, czy trzeba, a wtedy mówię im, że nie trzeba, że można notować, jeśli komuś to pomaga w zapamiętywaniu. I raczej nigdy nie ma tak, że notują wszyscy. Notują ci, którzy tego potrzebują.
Cały ten tekst powstaje, bo ostatnio doświadczyłam czegoś, z czego chyba każda osoba pracująca w szkole byłaby dumna. Ja może dumna nie byłam, ale za to czułam, sama nie wiem… no cieszyłam się z tego, co się zadziało. Już opowiadam.
W Jeden - Trzy pracujemy teraz w temacie “Miasto”. Zaczęliśmy od początku, od pierwszych osad, grodów, miast średniowiecznych i tak dalej - nie to jest tematem tego tekstu. My w naszej grupie doszliśmy właśnie do XVIII wieku, do pary, rewolucji przemysłowej i jej wpływu na funkcjonowanie miast. No nieważne. Znalazłam w internecie całkiem dobre filmiki (tak, tak…), które o tych zmianach opowiadają. Włączyłam pierwszy i zaczęłam opowiadać, bo mnie ten temat kręci.
Pierwsza wstała W., wyjęła kartkę z szuflady, pisak i wróciła na miejsce. Bez słowa, bez pytania o pozwolenie, nawet nie wiedziałam o co chodzi, bo się w opowiadanie zaangażowałam. Za jej przykładem najpierw poszła jedna osoba, potem druga, potem trzecia. Każda z nich wzięła kartkę, coś do pisania i zaczęła… notować. Zadziało się coś, co spowodowało, że spóźniliśmy się na obiad. Dzieci zaczęły dopytywać o trudniejsze słowa, zapisywali nazwiska, definicje, procesy. Notowali. Tak po prostu. Może poczuli, że notatka może im się przydać? A może usłyszeli tyle nowych słów, że bali się, że ich nie zapamiętają? A może temat zaciekawił je tak samo jak mnie? Nie wiem, nie pytałam. Widzę natomiast, że niektórzy sięgają teraz do swoich zapisków. Czy wszyscy notowali? Nie, nie wszyscy. Nawet powiedzieli mi o tym otwarcie, “ja nie notowałem/notowałam”, choć wcale ich o to nie pytałam. Nie pomyślałam o tym, że mogliby notować, po prostu ci, którzy poczuli taką potrzebę zapisali “w skrócie treść czegoś”, “w celu zapamiętania”.
Jak myślicie, czy mam obawy, że dzieci z mojej grupy nie będą umiały napisać notatki? Że nie będą potrafiły skorzystać z tego narzędzia? Że nie będą potrafiły ocenić, czy potrzebują sobie coś zanotować czy nie? Że kiedy usłyszą słowo “notatka”, zapytają, co to jest?
No, jak myślicie?
PS Poprosiłam dzieci, żeby pozwolili mi sfotografować ich notatki.
Pozdrawiam
RR