Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Więcej szczegółów znajdziesz w naszej Polityce prywatności.
Skoro nie ma u was sprawdzianów, ocen i nie korzystacie z podręczników - skąd będę wiedziała, że córka nie ma jakichś zaległości, nad którymi trzeba pracować? Ja rozumiem, że każdy uczy się w swoim tempie i tak dalej, ale przecież są jakieś umiejętności, które dziecko musi zdobyć. Skąd będę wiedział, że mój syn je zdobywa?
Pozwólcie, że - tylko pozornie nie na temat - opowiem Wam w kilku słowach o projekcie, którym dzieci z mojej grupy zajmowały się przed świętami. Tak dla przypomnienia: dzieci
w grupie jest 14, przedział wiekowy siedem - dziewięć (a może nawet dziesięć - ten czas tak szybko leci) lat, dzieci płci obojga. Tematem, wokół którego skupiamy obecnie nasze działania, są wynalazki. Myślę, że tyle informacji wystarczy.
Zadanie
Cel działań wyszedł ode mnie. A może nie tyle cel, co wyzwanie. “Pomyśl o trudności, która ci w czymś przeszkadza, to może być też coś, co widzisz, że jest problemem dla innych. Zanotuj swój wybór w zeszycie. Kiedy już to masz, to wymyśl urządzenie, przedmiot, maszynę, która pomoże tę trudność usunąć. Zaprojektuj, naszkicuj, nanieś na rysunek wymiary i opis poszczególnych części, a potem na tej podstawie zbuduj model tego wynalazku”. Tyle było ode mnie.
Realizacja
Ile dzieci w grupie, tyle początków. Jedni od razu wpadli na trop, inni potrzebowali to przegadać ze mną albo z kimś innym, ktoś połączył siły z inną osobą, ktoś inny już zapisywał problem, z którym chciał stanąć oko w oko. Dość powiedzieć, że po kilku dniach działania w naszej grupie powstały wynalazki. Innowacyjne, mniej lub bardziej zaskakujące, wykonane mniej lub bardziej starannie, w różnym stopniu wierne pierwotnemu szkicowi.
Podczas budowania modeli 3D każdy sobie rzepkę skrobał. Trzeba było przecież z czegoś to zbudować, najczęściej ważne było, żeby to coś stało niezachwianie, tu się otwierało, a tam zamykało, żeby świeciło, jeśli jest taka potrzeba, żeby można było tym manewrować. Zrobiliśmy z tego wystawę. Każdy przygotował opis swojego wynalazku, żeby zwiedzający mogli przeczytać sobie o szczegółach działania danego przedmiotu.
Autorki i autorzy stali przy swoich dziełach i z podziwu godną wytrwałością odpowiadali na pytania, opowiadali o swoim pomyśle, pokazywali, jak by to działało, gdyby działało. Gościliśmy trzy grupy 1-3, przychodziły jedna po drugiej i każda z nich spotkała się
z przyjęciem na naprawdę wysokim poziomie.
Podsumowanie
Kiedy zwiedzanie dobiegło końca, usiedliśmy w kręgu i zapytałam dzieci, jak się po tym wszystkim czują.
Jestem zmęczona mówieniem i mówieniem o swoim wynalazku.
Jestem dumna z tego, co zrobiłam.
Cieszę się, że dałem radę opowiadać tyle razy o tym samym.
Chcę odpocząć.
Musiałam dużo pić, bo mi w ustach zasychało od mówienia.
Ja też jestem dumny z mojego wynalazku.
Jestem głodna…
Jakby na to nie spojrzeć, w tym kręgu stało się coś bardzo ważnego - każdy dał sobie informację zwrotną.
Powróćmy do tematu
Takie działania to w sparkowym 1-3 nic szczególnego, nic “od czasu do czasu”. Takie działania są jednym z najczęściej wykorzystywanych przez dzieci sposobów uczenia się.
Teraz pozwól, że to ja zadam Ci pytanie: gdyby Twoje dziecko było w mojej grupie, to po czym poznasz, że się uczy? Skąd możesz mieć pewność, że zdobywa te umiejętności, które zdobyć według Ciebie “musi”?
Potrzebujesz jakiejś podpowiedzi czy to, co napisałam wystarczy?
Jeśli nadal masz wątpliwość, to - jeśli oczywiście chcesz - weź kartkę, coś do pisania
i przeczytaj ten tekst jeszcze raz. W trakcie czytania zapisuj sobie wszystkie umiejętności, jakie według Ciebie dziecko ćwiczyło na różnych etapach swojej pracy.
Nie tylko w tym jednym projekcie, ale codziennie.
Czy masz może jeszcze jakieś pytania? Jeśli tak, to pozostaję do dyspozycji. :)
Pozdrawiam
RR